![]() |
| by Caro |
Choć ten pokręcony świat, na czele z social mediami, dogłębnie zniszczył w naszym pokoleniu szczerość w ukazywaniu rzeczywistości, głęboko wierzę w to, że zwyczajnie mogę powiedzieć o tym, że się boję.
Gdybym, jak dotychczas, pisała do szuflady, myślę że nie miałabym problemu z tym jak dobierać słowa. Obawy pojawiają się, gdy zechcę, by post przeczytała więcej niż jedna osoba. Czy odpowiednio nazwałam to zjawisko? Czy nie pomyliłam się w ortografii? Czy to zdanie stylistycznie ma sens? Albo gorzej - czy pisać o realnych wydarzeniach, tak jak miały miejsce? Co jeśli ktoś w moich tekstach odkryje siebie? Co jeśli piszę o niczym? Te pytania niczym wir przechodzą przez moją głowę, w chwili gdy brakuje już tylko odpowiedniej grafiki, by wrzucić twór do publikacji.
Nie znam blogów, w których jakakolwiek autorka przyznawałaby się do to takich refleksji. Może to dlatego, że z
reguły nie czytuję blogów, ot kolejna ciekawostka. Przebiegam szybko wzrokiem
ten tekst i uznaję, że jest zbyt przygnębiający, choć założenie wcale takie nie
było. Przede wszystkim chciałam się do Was odezwać, pokazać że jestem i
ostatnio w głowie znów przechodzę wiele. Chcę byście wiedzieli, że tak jak wiele
mam do napisania, tak bardzo się boję, czuję wycofanie, brak odwagi. Chciałabym
dodać jej sobie i uświadomić, może właśnie sobie, że nikt nie jest nieomylny.
Że będę popełniać błędy, pisać raz z nadzieją, a innym razem z jej kompletnym
brakiem. Będę tutaj, a czasem zniknę, by pożyć i znów Wam opowiedzieć o tym, jak
pewnej wiosny po raz kolejny zebrałam się w sobie i wróciłam.
Dziękuję, że jesteście i że ja
również mogę być.
Nic nie obiecuję, ale bardzo Was
ściskam.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Piękno tkwi w rozmowie. Zapraszam!