Babcia zawsze mi powtarza - dobrych ludzi poznaje się po tym, że dużo mówią. Do dziś nie rozumiem jak się ma gadulstwo do dobroci. Przeważnie wychodziłam z założenia, że nie ma nic bardziej irytującego jak niekończąca się i pozbawiona głębi, paplanina.
Chyba nadal tak myślę, choć już teraz wiem, że jeśli człowiek zacięcie milczy, to zazwyczaj w jego głowie kłębią się tysiące myśli.
A z tymi myślami, to bywa różnie, bo choć chciałoby się je wypowiedzieć, nie zawsze się udaje. Niektórzy twierdzą wręcz, że to jedyna słuszna droga do celu, że nie warto zdobyć się na minimum odwagi, by poprzez rozmowę rozwiązać kluczowe sprawy. A może dzieje się tak wtedy, gdy nie czujemy się w towarzystwie tej osoby wystarczająco komfortowo? Przecież wypowiadamy słowa w dużej mierze tam, gdzie nam dobrze i bezpiecznie – tam gdzie czujemy się swobodnie i kiedy wiemy, że nie spotkamy się z odrzuceniem. Może zatem w odwrotnych okolicznościach milczymy, zadając tym samym drugiej stronie ból domysłów i niedopowiedzeń?
![]() |
Dobrze znam beznadziejne uczucie tych niewypowiedzianych słów. Mając świadomość, że spowodują większą klęskę, niż ich przemilczenie, nie raz decydowałam się na tę opcję. Ostatnie miesiące to właśnie te słowa, które ulatują, zataczają krąg w mojej świadomości i wracają tam skąd przyszły. Nic mnie nie opuszcza, bo wiem, że choć tak bardzo chciałabym, by trafiły do odpowiedniej osoby – czas zrobił swoje, wprowadził wiele zmian, utworzył spory dystans. Czy nie do pokonania? Zawsze uważałam, że nie. Być może, dlatego że jestem osobą, która odkąd pamiętam starała się odczarować przeszłość, dlatego że uświadamiała sobie, że można było inaczej.
I pewnie o śmiech pokuszą się ci, którzy obserwują z góry –
nie jeden z nas walczył. By odzyskać to, co utracił, zatrzymać kogoś, odwrócić rzeczy bieg. Chciałabym móc sobie
codziennie powtarzać, że to się zdarza, że to ludzkie. I powtarzam. Starając
się po mistrzowsku ogarniać rzeczywistość, która pojawia się wciąż na nowo z
każdym kolejnym dniem. Żyje się normalnie. Pewnie ma to swoje plusy. Ostatecznie, przy odrobinie
szczęścia, nie kończymy życia będąc młodym i głupim. W końcu po to nam jego
reszta, by udało się niektóre sprawy naprostować. Więc przeżywamy kolejne historie
i tworzymy nowe więzi, wierząc, ze tym razem już nie będzie tak jak dawniej. A czasem stajemy na
krawędzi, odwracamy się i upewniamy, czy aby na pewno wszystko skończone. Wtedy
dobrze byłoby usłyszeć jakiś głos..


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Piękno tkwi w rozmowie. Zapraszam!